Odzyskali dawną energię i temperament
Opublikowano dnia 23-12-2021 o godz. 13:17
Opracowanie: Natalia Małas

Z Beatą Pilewską, polonistką, reżyserką spektaklu „Kiedy mnie już nie będzie”, poświęconemu życiu i twórczości Agnieszki Osieckiej rozmawia Natalia Małas 

 

Czy miała Pani jakąś szczególną ideę, przygotowując z uczniami przedstawienie?
Szczerze mówiąc nie towarzyszyło nam wtedy jakieś większe przesłanie. Postać Agnieszki Osieckiej fascynowała mnie od lat i też jest nam dosyć bliska ze względu na Jeremiego Przyborę. Chcieliśmy pokazać, czego nasi uczniowie zdążyli się nauczyć przez te lata w naszej szkole. Zależało mi też na tym, aby po nauczaniu zdalnym klasa odzyskała dawną energię i temperament. Ten spektakl miał też kontynuować tradycje klas teatralnych.
 

Kto zapoczątkował cykliczne pokazy klas teatralnych?
Co roku, od początku tworzenia klas teatralnych, pomyśleliśmy, że dobrze by było, gdyby te klasy miały swój jeden wspólny dzień, który spędzają razem. 
 

Jak wyglądał pomysł na spektakl?
Tak naprawdę scenariusz w całości składa się z autentycznych wypowiedzi Agnieszki Osieckiej - to kompilacja jej wypowiedzi oraz tekstów literackich. Nad ich interpretacją pracował z młodzieżą pan Paweł Gilewski podczas zajęciach aktorskich, a jeżeli chodzi o ruch sceniczny i scenografię, to wspólnie to wymyśleliśmy. 
Praca z zawodowym aktorem przynosi efekty - uczniowie mają czuć się dobrze i swobodnie na scenie, a jak wiadomo, nikt z nich nie jest profesjonalnym artystą, dlatego trema jest większa niż u aktorów, którzy zajmują się tym na co dzień. Opracowanie muzyczne i światło to pomysł Kuby Majewskiego. 
 

Ile trwały przygotowania do przedstawienia?
Tak naprawdę scenariusz uczniowie dostali jeszcze przed pandemią, ale ta przerwała naszą pracę na długo, raz nas zamykali, a raz otwierali... Wszyscy byliśmy przekonani, że nic już z tego nie będzie.. Nikomu się nie chciało. W końcu stwierdziłam, że trzeba zaryzykować. Zebrałam chętnych uczniów i w maseczkach myśleliśmy nad projektem. Na początku było nas bardzo mało, ale z czasem zbierało się coraz więcej osób, aż na sam koniec udział w projekcie wzięli prawie wszyscy. Sama realizacja trwała rok, najpierw zdalnie pracowaliśmy nad interpretacja tekstów, a gdy od września wróciliśmy do szkoły, to pracowaliśmy przez dwa miesiące kilka razy w tygodniu nad całością. 
 

Spełnia się Pani jako reżyserka? A może kusi scena?
W realizacji projektów teatralnych najważniejsi są moi uczniowie, więc nie wyobrażam sobie występować na scenie bez wyraźnej konieczności. Gdyby jednak była potrzeba zagrania osoby, która by coś wnosiła w jakimś scenariuszu, to bym się przed tym nie broniła, bo nie mam obaw przed sceną. Chcę mimo to podkreślić - moją pasją nigdy nie była gra aktorska, dlatego też to, co robię jest po to, aby pokazać moich uczniów, a nie mnie.
 

Były obawy przed występem swoich uczniów?
Oczywiście, byłam bardzo zestresowana, ale też szczęśliwa. Zawsze tłumaczę moim uczniom, że nie mają się bać, bo ja przejmuje cały ich stres. Zależy mi na tym, aby dobrze wypadli, żeby dobrze się w tym wszystkim czuli i nie chcę, żeby ktoś wyszedł z tego projektu z jakąś traumą czy złym doświadczeniem. 
 

Najlepsze momenty występu?
Bardzo mi się podobała interpretacja tekstów Osieckiej wszystkich moich aktorów. Jestem naprawdę dumna z każdego momentu spektaklu. To było spore wyzwanie. 


 

<<< WSTECZ